sobota, 6 grudnia 2014

Rozdział 2: Ostatni gość.

Po otworzeniu drzwi Bilbo ujrzał osobliwą postać. Ubrana w szary płaszcz z kapturem i nie wysoka, ale nie niska. Weszła do domu i ukłoniła się. Bilbo odwzajemnił ten gest i zaprosił postać do środka. Weszli razem do jadalni (ta osoba musiała się schylać żeby nie zawadzić głową o sufit- tak jak Gandalf, Kili i Thorin.)
- Jak już mówiłem- zaczął czarodziej- macie jeszcze jednego towarzysza w wyprawie. Zdejmij kaptur, proszę.
Postać opuściła kaptur a wraz z nim cały płaszcz. Pierwsza rzecz, która rzuciła się w oczy to oczy. Zielone, mądre i piękne. Następnie krwistoczerwone włosy(sięgające do pasa) i usta, blada skóra i szczupła sylwetka. Mieli do czynienia z kobietą. Konkretniej z elficą. Po lekkim rozwianiu jej włosów ukazał się łuk i kołczan ze strzałami. Przy zgrabnym boku wisiał miecz w pochwie. Ubrana w ciemną koszule i spodnie. Thorin nie mógł wytrzymać. Zaczął krzyczeć.
- Co ona tu robi?! Nie ma prawa brać udziału w tej wyprawie! 
- Czemu Thorinie?- spytał spokojnie Gandalf.
- Bo patrzyła! Ta suka patrzyła wraz ze swoim plemieniem na upadek Ereboru!
- Thoinie!- krzyknął Gandalf- Nie masz prawa do obrażania jej!
- Suka to jest u psa- odezwał się głos piękniejszy niż wszystkie głosy świata i piękniejszy od wszystkiego. Odezwała się elfica.
- Kim ona jest Gandalfie, że nie mogę jej tak nazywać?
- Och Thorinie. Co ja ci zrobiłam?- westchnęła cicho.
- Co? Co mi zrobiłaś? Patrzyłaś na upadek Ereboru.
- Może zacznijmy od tego, że upadek Ereboru był sto lat temu a ja mam dopiero szesnaście. 
- Ale twoja matka patrzyła ba upadek Ereboru.
Gandalf zaklął pod nosem.
- Wiesz co? Mnie możesz obrażać, ale mojego plemienia nie masz prawa. Gandalfie wrócę jak się uspokoi.
Skierowała się do drzwi. Stanęła przy nich i westchnęła. Złapała klamkę i wyszła. Zeszła ścieżką na dół pagórka i usiadła na trawie. W tym czasie Thorin wysłał Kiliego by po nią poszedł. Kili aż nader chętny zszedł po pagórku do elficy
- Thorin chce cię przeprosić. Osobiście. Chodź ze mną na górę, proszę. 
- Dobrze. Przepraszam za moje zachowanie. Po prostu zdenerwowałam się. 
Zaczęła by się bardziej plątać, ale dotarli 
do domu i Kili z ukłonem wpuścił ją do środka. 
- Dziewczyno- zaczął Thorin- jeżeli wygrasz ze mną w pojedynku, powiesz mi jak się zwiesz i kim jesteś. I cię przeproszę. Chyba że nosisz miecz dla zabawy?
Dziewczyna z uśmiechem ukłoniła się i wyjęła miecz z pochwy.
- Zaczynamy?- spytała.
- Nie chcę przeszkadzać- zaczął Kili,- ale Thorin jest bardzo dobry i możesz mieć pewne trudności jako...
- Jako dziewczyna? Zaryzykuję. 
Tak jak elfica, krasnolud dobył miecza. Stanęli przed sobą j zgodnie z tradycją ukłonili się sobie. Thorin zadał cios od góry, a dziewczyna odbiła go niedbałym machnięciem. Walka ta trwała pół godziny i zarówno Thorin jak i elfica poczuli, że znaleźli równego sobie rywala. Chwilę później wygrała dziewczyna. Stało się to w sposób adekwatny do sytuacji. Gdy naprzeciw jej miecza był miecz Thorina dźgnęła go lekko w palce i zahaczyła ostrzem o rękojeść. Szarpnęła i miała dwa miecze.
- Jednak szesnaście lat zamknięcia na coś się zdaje Ario- powiedział Gandalf po czym wybuchł śmiechem. 
- Ja chcę ci pogratulować i przeprosić. Kim ty jesteś?- spytał Thorin. 
- Nazywam się Aimera Desiera Amitie córka Astrii i Anthoniego Amitie. 
- Króla i królowej?!
- Tak Thorinie. Jestem córką króla i królowej świata. 
- Ależ pani Aimero! Chcę cię o pani przeprosić. 
- Mam na imię Aria- powiedziała cicho i opadła na wolne krzesło.
- Ach tak. Zapomniałem powiedzieć- zaczął Gandalf. - Aria od szesnastu lat ucieka z domu, nie zgadza się na bycie królową świata i ucieka od za mąż pójścia. A i jeszcze nie lubi być per "pani", "królowa" , "księżniczka" czy "wasza wysokość". To chyba wszystko przed czym ucieka- zastanowił się. 
Aria zaśmiała się cicho. 
- Przed tobą Gandalfie nic się nie ukryje!
W tym czasie Bilbo zaczął gotować jajka. Po czym poszedł do kuchni.
- Może by się ruszył któryś i pomógł?!
Na to wszyscy- z wyjątkiem Gandalfa i Thorina, który próbował powstrzymać Arię- ruszyli się do spiżarni. Brali talerze, picie, jedzenie i kubki i zanosili di jadalni. Po wesołym hałasie i miłej atmosferze zjedzone rzeczy były w brzuchach a talerze puste. Tylko Kili nic nie jadł. Patrzył cały czas na Arię i przestał tylko raz- kiedy Fili powiedział, że Kili się zakochał w Ari a cały pokój wybuchł salwą śmiechu. Tylko Aria dziwnie się zakłopotała i uśmiechnęła do Kiliego. Ori podszedł do Bilba:
- Co mam zrobić z talerzem?
Wszyscy obecni wybuchnęli śmiechem a Bilbo rozdziawił usta. Kili podszedł i wyrwał mu talerz z ręki. Od razu rzucił następnym krasnoludom (mimo usilnym prośbą hobbita) i zaczęła brzmieć piosenka:
Tłuczmy szklanki, spodki, miski
Niech gospodarz żyje nasz!
A choć Bilbo płaczu bliski,
Niechaj drzazgi lecą z flasz!

Obrus w strzępy, dzbanek mleka
O podłogę! Trzask i huk!
Kości wkoło porozwlekać, 
Butlę wina prask o próg!

Buch czerepy w garnek śmiało,
Szkło na drobny tłuczmy piach -
A co jeszcze pozostało,
O podłogę bęc i trach!

Baczność! Bilbo płaczu bliski,
Zaraz usłyszycie jęk - 
Więc uwaga tam na miski!
Trach i prask, i bęc, i brzdęk!

Przeplatana pięknym i mocnym głosem Arii brzmiała najcudniej na świecie. Ale w przeciwieństwie do treści tekstu piosenki nic z tych okropności się nie wydarzyło. Wszystkie naczynia poukładane na kupce stały w zlewie. Gandalf zaczął puszczać piękne kółka zmieniające kolory i tańczące ponad ich głowami, a Thorin swoim kazał wylatywać  przez komin. Krasnolud kazał przynieść instrumenty do grania i poprosił Kiliego i Filiego o przyniesienie jego własności także. W tym czasie Aria bardzo mocno prosiła Thorina(nadal niezbyt do niej przekonanego- bo elfy "czarują") o traktowanie jej jak innych. Krasnoludy wróciły z naręczem instrumentów takich jak: harfa, flety czy nawet skrzypce. Zanim zaczęła się piosenka usłyszeli chrobotanie do drzwi. 
- Czy ty nie możesz przez półtorej godziny siedzieć cicho?!- krzyknęła z irytacją w głosie Aria.
Poszła otworzyć drzwi i wpuściła do środka... geparda. 
- Czemu ty nie możesz tak jak złota siedzieć cicho w jednym miejscu?-spytała
- Bo nie mam ochoty- odparła.
wszystkich obecnych zamurowało. Po chwili Aria się odezwała:
- Poznajcie Callę, moją gepardzicę.
- No cóż. To niecodzienny widok- rzekł Gandalf.
- Wiem- Aria zgromiła Lilię wzrokiem- ona woli, gdy nazywa się ją Lilią.
- Jak ma taką piękną panią to musi chcieć być w połowie tak piękna- wymsknęło się Kiliemu, który już się zaczerwienił i dostał kuksańca w bok od Filiego. Aria zaczerwieniona również odwróciła od nich swoje piękne, zielone oczy. Thorin i Gandalf wymienili porozumiewawcze spojrzenia.
- Grajmy już!- krzyknął Balin.
Ogień zgasł, a krasnoludy zaczęły grać powolną i melancholijną melodię. Zaraz potem rozległ niski śpiew krasnoludów i  piękny, mocny głos Arii:
Ponad gór omglony szczyt
Lećmy, zanim wstanie świt,
By jaskiniom, lochom, grotom
Czarodziejskie wydrzeć złoto!

Już krasnali działa czar;
W ciszę młotów dźwięk się wdarł,
Tam gdzie mrok pod skałą władnie
I gdzie dziwy drzemią na dnie.

Dawnych elfów możny ród
Złota tu zgromadził w bród
I w podziemnych kuźniach młotem
Z kruszcu miecze kował złote.

Na srebrzystych nitek pas
Nizał błyski lśniących gwiazd,
W złotych koron zaś obręcze
Księżycowe wydrzeć złoto!

Złote harfy leżą wiek,
Gdzie nie kopał żaden człek,
A w nich pieśni drzemie mnogo
Nie słyszanych przez nikogo.

Nagle sosen słychać szum,
Wichrów nocą zawył tłum
I czerwonym, żywym ogniem
Drzewa płoną jak pochodnie.

Gdzieś w dolinie bije dzwon,
Ludzie patrzą z wszystkich stron,
A gniew smoka ciska gromy
Na struchlałe, kruche domy.

Dymią góry w blasku gwiazd,
Dla krasnali przyszedł czas.
Po pagórkach, po urwiskach
W księżycowych biegną błyskach.

Ponad gór omglony szczyt
Lećmy, zanim wstanie świt,
Żeby wydrzeć lochom, grotom
Nasze harfy, nasze złoto!
Gdy tak śpiewali Bilbo poczuł, że budzi się w nim coś nowego. Duch przygody. Małe ziarenko zaczęło kiełkować w jego sercu. Poczuł miłość do wszystkich rzeczy o których tam śpiewali. Dodatkowo głos Arii przeniósł go tam. Oczami wyobraźni widział każdą rzecz o której wspomnieli. Ujrzał smoki, głębie jaskiń, gobliny. Wyjrzał przez okno. Za pagórkiem ktoś wystrzelił płomień, ale dla Bilba był to płomień smoka. Wstał, drżąc cały i zemdlał.

6 komentarzy:

  1. Genialne
    Jednak najlepszym wątkiem dla mnie jest zachowanie Killa i Ari ;)
    Czekam na kolejny wpis.
    zakatekdoroty.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj :) Rozdział bardzo mi sie podobał, początkowo byłam zaskoczona, że tym tajemniczym gościem jest kobieta, w dodatku elfica.
    Walka na miecze z Thorinem, trzymałam za nią kciuki, i mnie nie zawiodła, choć wszyscy byli pewni, że sobie nie poradzi. Bo to przecież kobieta w dodatku młoda, czysta dyskryminacja.
    Zastanawiam się jak się potoczą losy tej drużyny, jakie przeszkody ich spotkają.
    Czekam na kolejny rozdział.
    PS Jedyne co bym zmieniła to czcionka, troszkę niewygodnie się czyta :/
    Pozdrawiam serdecznie i w wolnej chwili zapraszam do siebie
    http://nim-ci-zaufam.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny rozdział! Zauroczyłaś mnie nim. Kurcze będę zaglądać częściej! Masz ogromny talent! Musisz pisać dalej a co do rozdziału to świetna jest piosenka Ari <33

    Blog piękny!

    http://miloscwczasachapokalipsy44.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne opowiadanie !
    Brawo,masz talent !
    Obserwujemy ?
    Daj znać u mnie:)

    http://porwana-przez-przypadek.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń