Bilbo obudził się w niewielkim pomieszczeniu zwanym również sypialnią. Po chwili męczeństwa przypomniał sobie co się stało. Krasnoludy, czarodziej, elfica. Same kłopoty. Usiadł na łóżku i westchnął. "Czegoż było się spodziewać po takich stworzeniach?" spytał sam siebie. Wyszedł z sypialni i skierował się do jadalni.
- Co się stało drogi Bilbo?- spytał Gandalf..
- Nic. Czasem zdarza mi się zasłabnąć wieczorami- skłamał natychmiast.
W jadalni znów zapanował gwar. Czarodziej wstał i krzyknął głosem donośnym:
- Cisza! Thorin ma głos!
Thorin przybrał oficjalny ton głosu:
- Szanowny Gandalfie, szanowne krasnoludy. Szanowny panie Baggins i szanowna pani Ario! Zebraliśmy się tutaj dziś, w domu naszego przyjaciela i współspiskowca, tego oto znakomitego i zuchwałego hobbita- oby włos nie spadł mu ze stopy!
Wszyscy obecni ryknęli śmiechem- poza Bilbem. Z tymi stopami chodzi o to, że hobbici mają twarde i owłosione stopy. Nigdy włos żadnemu nie spadł ani nawet naskórek nie zszedł. Takie zdanie nazywa się również "nie biorę za niego odpowiedzialności".
- Zebraliśmy się, żeby omówić nasze zamiary i taktykę. Wkrótce, nim dzień zaświta, wyruszymy w daleką drogę, na wyprawę, z której, kto wie, może wielu z nas nie wróci- nie licząc Gandalfa.- Chwila to uroczysta. Cel, jak sądzę znają wszyscy. Lecz dla szanownego pana Bagginsa i dla najmłodszych krasnoludów czyli dla Fila i Kila i dla Arii wyjaśnię go prędko.
Może rozpędził by się bardziej, gdyby mu nie przerwano. Bilbo na słowa "może nikt nie wróci żywy" ze strachu krzyknął. Stanął i zaczął mieć drgawki. W chwilę potem darł się na całe gardło powtarzając w kółko "PIORUN MNIE TRAFIŁ!!!!!!!!!!!!". Bezradne krasnoludy przeniosły go do pokoju obok i postawiły w zasięgu jego ręki kieliszek wina.
- Mały łatwo wpada w zapał.- Wyjaśnił Gandalf.
- Nie chcę być niegrzeczna, ale dla mnie to był krzyk przerażenia a nie zapału. W dodatku drąc się na całe gardło, że go piorun trafił myślałam, że go zatłukę.
- Dlaczego?- spytał Fili.
- Bo gdyby piorun go trafił zapamiętałby to na zawsze- odparła zwięźle.
- Och, tak. Aria mając dziesięć lat uparła się, że nie boi się burzy. Wspięła się na sam dach i piorun ją trafił.
Wszystkie krasnoludy spojrzały się na Gandalfa ze strachem.
- Dobra, spokój. Żartowałem.
- Tak naprawdę to ja zdejmowałam pewnego idiotę z dachu i wtedy piorun mnie trafił.
- Żałujesz, że go uratowałaś?- spytał Ori.
- Będę żałować do końca mojego życia.
- Tak. Ten "idiota", którego zdejmowała z dachu to jest jej narzeczony.
Aria utkwiła nienawistne spojrzenie w Gandalfa.
- Już milczę.
W tym czasie zaczęła się rozmowa o tym, że krasnoludy są przeciwne by Bilbo ruszał z nimi. Jednocześnie- po raz pierwszy w życiu- Bilbo stał i podsłuchiwał. w pewnym momencie nie wytrzymał. Wiele lat później wyrzucał sobie swoją głupotę tamtego dnia.
- Wybaczcie- rzekł- że podsłuchałem, coście tutaj mówili. Nie rozumiem oczywiście, o co właściwie chodzi i co znaczą słowa i wzmianki o włamywaczach, ale sądzę, że mam prawo mniemać, iż macie mnie za niegodnego swojej kampanii. Przekonacie się sami. Na moich drzwiach nie ma żadnych znaków, pomalowałem je świeżo ledwie tydzień temu i jestem pewien, że trafiliście do niewłaściwego domu. Od razu, jakem zobaczył na progu wasze dziwne miny, nabrałem wątpliwości.
- W sumie to nawet mojej twarzy nie zobaczyłeś- przerwała mu Aria.
Niezrażony hobbit ciągnął dalej:
- Moim prapradziadkiem był Bullroarer Tuk, toteż...
- Tak wiemy kim był twój prapradziadek- przerwał mu Gloin- ale teraz chodzi o ciebie. A co do znaku to był na drzwiach. Gandalf go zrobił.
- W porządku. -rzekł Gandalf.- Dość sprzeczek. Ja wybrałem pana Bagginsa i Arię, to powinno wystarczyć wszystkim. A teraz Bilbo przynieś lampę.
W świetle ogromnej lampy z abażurem(czerwonym), czarodziej rozpostarł na stole wielką mapę.
- Rysował to twój dziadek Thorinie- odparł na żywe pytania krasnoludów.- To jest mapa Góry.
- Nie zdaje mi się, żeby mogła nam wiele pomóc- powiedział z rozczarowaniem w głosie Thorin, rzuciwszy na mapę okiem.- Pamiętam dość dobrze Górę i jej okolice. Wiem też, gdzie leży Mroczna Puszcza i Zwiędłe Wrzosowiska, skąd są rodem wielkie smoki.
- Nad Górą wymalowany jest czerwony smok- rzekł Balin- ale przecież i tak znajdziemy go bez trudu, byleśmy tam w ogóle doszli.
- Co oznaczają te znaki runiczne i ręka wskazująca wschód?- spytała rzeczowo Aria.
- Chociaż jedna osoba to zauważyła- westchnął Gandalf.- Te znaki oznaczają tajne wejście do Góry. Jest ono przejściem do Niższych Sal.
- Przejście było może ukryte- odezwał się Thorin- ale stary Smaug mieszka tam od tak dawna, że już je znalazł.
- Nawet jeżeli wie o przejściu, raczej nie może go używać- zaprzeczyła Aria.
- Skąd wiesz?- spytał oschle Thorin.
- Bo wiem- odparła równie oschle.
- Aria ma rację Thorinie- rzekł Gandalf- przejście jest za małe. Zmieszczą się tam jednocześnie dwa przygarbione krasnoludy. Smaug nie wcisnąłby się tam po urodzeniu a co dopiero teraz.
- Mnie się ta dziura wydaje wielka- pisnął Bilbo.- Jak ktoś mógł nie zauważyć tak wielkich wrót?
- Mogą być one zabezpieczone wieloma sposobami Bilbo- rzekła Aria(wszyscy skupili swój wzrok na niej)- którego użyto nie wiem. Tego możemy się dopiero domyślić na miejscu. Spodziewam się, że użyto krasnoludowej tradycji i nie można odróżnić tych drzwi od reszty góry.- Zerknęła na mapę- Tak, tak tu napisano. Mylę się Gandalfie?
Po chwili milczenia podczas, której wszyscy podziwiali Arię czarodziej odezwał się:
- Nie. Zapomniałem też dodać, że do mapy został dołączony mały klucz, mały, dziwny kluczyk.
Wręczył zachwyconemu Thorinowi mały, srebrny klucz. Krasnolud zarzekał się, że będzie go pilnować.
- Teraz możemy zmienić plany. Zamierzaliśmy iść jak najszybciej na wschód aż do Długiego Jeziora. Niestety dalej zaczęłyby się pojawiać trudności...
- Trudności zapowiadały się już dużo wcześniej- wtrąciła Aria.
- Minąwszy Długie Jezioro- ciągnął dalej Thorin- można by maszerować wzdłuż Bystrej Rzeki do ruin Dalii, starego miasta w dolinie, w cieniu Góry. Lecz żadnego z nas nie ciągnie do Głównej Bramy. Jest łatwo dostępna, ale tamtędy wchodzi i wychodzi smok.
- To na nic- stwierdziła Aria- nie poradzilibyście sobie bez groźnego wojownika albo bohatera. Usiłowałam znaleźć kogoś takiego w Śródziemiu, ale nie mogłam znaleźć. Mam jednego przyjaciela, który dał mi to- wskazała palcem na naszyjnik wiszący na jej szyi. Zielony jak jej oczy zakończony pawim okiem- tak naprawdę miecze stępiały, topory są do rąbania drzew. Łuki zamiast w walce używane na polowaniach.
- Jednakże pomimo osoby, o której wspomniałaś jest jeszcze jedna taka osoba.
- Kto to?- spytał z nadzieją w głosie Thorin.
- Ona- wskazał Arię- nie znacie przepowiedni? Legendy?
- Jeszcze jedno słowo a cię uduszę- powiedziała, wysyłając mu złowrogie spojrzenie.- Potrzebne wam włamanie i strategia. Plan działania.
- A co może wiedzieć szesnastoletnia elfica?- spytał Thorin.
- Aria mimo i szesnastoletnia jest bardzo mądra. Inteligenta, sprytna, zwinna, ma szybkie reakcje i furę innych zalet wrodzonych. W dodatku od szesnastu lat kują ją historii świata, geografii itepe, itede.
- Przy okazji grzeszy urodą- rzekł Fili, a Aria uniosła brew, ale nie skomentowała(nie to co inni, którzy wybuchli śmiechem.)
- Dobrze. W takim razie posłucham co ma nasz drogi włamywacz do powiedzenia.
- Ja? No cóż. Chciałbym się dowiedzieć czegoś więcej o smokach, złocie, i o wszystkim.
- To dopiero!- krzyknął Thorin- Nie słyszałeś pieśni? Nie oglądałeś mapy? Czyż nie o tym mówimy od czterech godzin?
- Od trzech i pół- poprawiła Aria.
- Ona ma zegarek w głowie?- spytał Thorin Gandalfa. Salwa śmiechu w całym pokoju.
- A jednak wolałbym mieć jasne wyjaśnienia- upierał się hobbit. Starał się wyglądać na fachowca.- Chciałbym też wiedzieć na jakie narażam się ryzyko, jakie jest wynagrodzenie i tak dalej!
- No, więc słuchaj- odezwał się Thorin.- Przed laty, za życia mojego dziadka, gromada krasnoludów, wyparta z dalekiej północy, przybyła do Góry z całym swoim dobytkiem i stworzyła tam piękne królestwo. Zaczęli tam wykopy i prowadzili podziemne huty i hale oraz warsztaty, a w dodatku znaleźli mnóstwo złota i drogocennych klejnotów. W każdym razie było to ogromne królestwo. Ludzie zaczęli schodzić się pod Górę i w ten sposób powstało miasto Dal. Najważniejsze osoby przybywały do Króla na Górze i dawały różnorodne prezenty. Pewnego dnia wykopano pewien szczególny przedmiot. Klejnot imieniem Arcyklejnot. Ludzie wyrobili się w sztuce robienia najlepszych zabawek, a krasnoludy w robieniu cudnej broni i biżuterii.
- Przecudnej broni- wtrąciła cicho Aria.
- Skąd wiesz?- spytał Gloin.
- Kiedyś się dowiecie, ale nie dzisiaj. Nie chce mi się wyjaśniać.
- Te wszystkie rzeczy skusiły smoka- opowiadał dalej Thorin a oczy mu błyszczały- smoki jak wiadomo kradną wszystkie cuda gromadzące się na świecie. I pewnego dnia nad miastem Dal wzniósł się huragan. Drzewa zapłonęły a ;ludzie krzyczeli. Dzwony zadzwoniły na trwogę a wszyscy uciekali. Takie oznaki mówiły jedno. Przybył smok. Niestety był to jeden z najgorszych smoków jaki mógł do nas trafić- Smaug Straszliwy. Splądrował okoliczne wsie, zniszczył miasto Dal, zajął Samotną Górę. Wpełznął do środka i wymordował wszystkich poza grupką krasnoludów. Ja wraz z nimi uciekłem i schowałem się w jednym ze schronów.
- Straciła ich zachłanność króla- wtrąciła Aria- po znalezieniu Arcyklejnotu Thor Król spod Góry stał się chciwy i nawet podczas tamtego zagrożenia wolał ukryć Arcyklejnot niż ratować lud.
- Skąd wiesz?- spytał zły Thorin.
- Tajemnica- powiedziała.- Od tego czasu smok po spiętrzeniu wszystkich bogactw na kupę sypia na nich. Jego łuski wcześniej prawie niezniszczalne teraz okryte dodatkowymi klejnotami są nie do ruszenia.
- My którzy ocaleli- kończył Thorin- płakaliśmy. Obiecaliśmy zemścić się na smoku. Aż pewnego dnia mój dziadek i ojciec wraz z grupką zaufanych ludzi pojawili się w schronie. Kazali nam milczeć i zabrali nas gdzie indziej. W bezpieczne miejsce.
Ciekaw jestem tylko czemu Gandalf zdobył tą mapę a nie ja.
- Nie zdobyłem jej, ale dostałem- odparł czarodziej.- Twój dziadek został zabity w kopalniach Morii przez goblina...
- Przeklęty goblin, wiem- rzekł Thorin.
- A twój ojciec ruszył w świat 21 kwietnia; w ostatni czwartek upłynęło sto lat od tego zdarzenia. Odtąd nie widziałeś go już...
- Prawda, prawda- przerwał Thorin.
- Otóż tę mapę dał mi właśnie twój ojciec. Gdy go znalazłem nie pamiętał już nawet swojego imienia, więc i twojego też nie. Masz mapę.
- nie rozumiem- wyznał Thorin(hobbit miał to na końcu języka).
- Twój dziadek nim wyruszył do Morii, dał swemu synowi ten komplet. I mapę, i klucz. Po śmierci Thora, twój ojciec wyruszył w świat szukać szczęścia z tą mapą. Przeżył wiele przykrych przygód, a ja znalazłem go dopiero jako więźnia w lochach Czarnoksiężnika.
- A cóż ty tam robiłeś?!- spytał Bifur ze zgrozą a wszystkie krasnoludy zadrżały.
- To nie wasz interes. Jak zawsze czegoś szukałem; była to paskudna, niebezpieczna wyprawa. Nawet ja, Gandalf, ledwo się uratowałem. Chociaż Aria poradziłaby sobie bez problemu.
Mordercze spojrzenie utkwione w czarodzieju mówiło samo za siebie. Gandalf kontynuował:
- Chciałem uratować twego ojca, ale było za późno. Majaczył i jedyne co pamiętał to kluczyk i mapa.
- Dawno już załatwiliśmy gobliny z Morii- rzekł Thorin- trza pomyśleć o Czarnoksiężniku.
- Nie mów głupstw. To ponad siły wszystkich krasnoludów razem wziętych, gdyby nawet udało się zebrać rozproszonych na cztery wiatry z powrotem do gromady. Jedynym życzeniem twego ojca było, żebyś odczytał mapę i użył klucza. Smok i Góra to i tak zadanie zbyt wielkie na twoje barki.
- Słuchajcie! Słuchajcie!- pomyślał Bilbo i przypadkiem pomyślał na głos.
- Czego mamy słuchać?- spytali wszyscy razem zwracając się w jego stronę(było to dziwne, że Bilbo się odezwał).
- Tego, co chcę wam powiedzieć.
- A co masz do powiedzenia?
- Ano to, że moim zdaniem powinniście iść na wschód i rozejrzeć się tam dobrze. Bądź co bądź są tam ukryte tylne drzwi a nawet smoki czasem sypiają, jak mi się zdaje. Usiądziecie tam i będziecie myśleć. A teraz wybaczcie, ale jest późno, więc może położymy się spać/ Rano dam wam śniadanie nim wyruszycie w drogę.
- Nim wyruszymy, a nie wyruszycie chciałeś powiedzieć- poprawił Thorin.- Czyż nie jesteś włamywaczem? Czy siedzenie na progu nie należy do twojego zawodu, że już nie wspomnę o włamywaniu się do wnętrza? Ale co do spania i śniadania zgadzam się z tobą. Przed podróżą lubię zjeść pół tuzina jajek z szynką; w jajecznicy, nie sadzone, i uważaj, żeby zanadto nie rozbełtać.
Z kolei inni zaczęli zamawiać śniadania i tylko Aria siedziała cicho, a nikt nie dodał poproszę co zdenerwowało hobbita, po czym wstali od stołu. Bilbo musiał każdemu znaleźć jakieś miejsce do snu. Jeden na kanapie w pokoju gościnnym, inny na sofie. Gdy została tylko Aria nie było już miejsc do snu.
- Nie przejmuj się- powiedziała i...
...i zmieniła się w pięknego biało-szarego wilka. Wszyscy(poza Gandalfem) wlepili w nią spojrzenia:
- Później wyjaśnię- powiedziała i zwinęła się w kłębek pod ścianą.
Bilbo położył się w łóżku i słyszał jeszcze jak nuci Thorin:
- Rysował to twój dziadek Thorinie- odparł na żywe pytania krasnoludów.- To jest mapa Góry.
- Nie zdaje mi się, żeby mogła nam wiele pomóc- powiedział z rozczarowaniem w głosie Thorin, rzuciwszy na mapę okiem.- Pamiętam dość dobrze Górę i jej okolice. Wiem też, gdzie leży Mroczna Puszcza i Zwiędłe Wrzosowiska, skąd są rodem wielkie smoki.
- Nad Górą wymalowany jest czerwony smok- rzekł Balin- ale przecież i tak znajdziemy go bez trudu, byleśmy tam w ogóle doszli.
- Co oznaczają te znaki runiczne i ręka wskazująca wschód?- spytała rzeczowo Aria.
- Chociaż jedna osoba to zauważyła- westchnął Gandalf.- Te znaki oznaczają tajne wejście do Góry. Jest ono przejściem do Niższych Sal.
- Przejście było może ukryte- odezwał się Thorin- ale stary Smaug mieszka tam od tak dawna, że już je znalazł.
- Nawet jeżeli wie o przejściu, raczej nie może go używać- zaprzeczyła Aria.
- Skąd wiesz?- spytał oschle Thorin.
- Bo wiem- odparła równie oschle.
- Aria ma rację Thorinie- rzekł Gandalf- przejście jest za małe. Zmieszczą się tam jednocześnie dwa przygarbione krasnoludy. Smaug nie wcisnąłby się tam po urodzeniu a co dopiero teraz.
- Mnie się ta dziura wydaje wielka- pisnął Bilbo.- Jak ktoś mógł nie zauważyć tak wielkich wrót?
- Mogą być one zabezpieczone wieloma sposobami Bilbo- rzekła Aria(wszyscy skupili swój wzrok na niej)- którego użyto nie wiem. Tego możemy się dopiero domyślić na miejscu. Spodziewam się, że użyto krasnoludowej tradycji i nie można odróżnić tych drzwi od reszty góry.- Zerknęła na mapę- Tak, tak tu napisano. Mylę się Gandalfie?
Po chwili milczenia podczas, której wszyscy podziwiali Arię czarodziej odezwał się:
- Nie. Zapomniałem też dodać, że do mapy został dołączony mały klucz, mały, dziwny kluczyk.
Wręczył zachwyconemu Thorinowi mały, srebrny klucz. Krasnolud zarzekał się, że będzie go pilnować.
- Teraz możemy zmienić plany. Zamierzaliśmy iść jak najszybciej na wschód aż do Długiego Jeziora. Niestety dalej zaczęłyby się pojawiać trudności...
- Trudności zapowiadały się już dużo wcześniej- wtrąciła Aria.
- Minąwszy Długie Jezioro- ciągnął dalej Thorin- można by maszerować wzdłuż Bystrej Rzeki do ruin Dalii, starego miasta w dolinie, w cieniu Góry. Lecz żadnego z nas nie ciągnie do Głównej Bramy. Jest łatwo dostępna, ale tamtędy wchodzi i wychodzi smok.
- To na nic- stwierdziła Aria- nie poradzilibyście sobie bez groźnego wojownika albo bohatera. Usiłowałam znaleźć kogoś takiego w Śródziemiu, ale nie mogłam znaleźć. Mam jednego przyjaciela, który dał mi to- wskazała palcem na naszyjnik wiszący na jej szyi. Zielony jak jej oczy zakończony pawim okiem- tak naprawdę miecze stępiały, topory są do rąbania drzew. Łuki zamiast w walce używane na polowaniach.
- Jednakże pomimo osoby, o której wspomniałaś jest jeszcze jedna taka osoba.
- Kto to?- spytał z nadzieją w głosie Thorin.
- Ona- wskazał Arię- nie znacie przepowiedni? Legendy?
- Jeszcze jedno słowo a cię uduszę- powiedziała, wysyłając mu złowrogie spojrzenie.- Potrzebne wam włamanie i strategia. Plan działania.
- A co może wiedzieć szesnastoletnia elfica?- spytał Thorin.
- Aria mimo i szesnastoletnia jest bardzo mądra. Inteligenta, sprytna, zwinna, ma szybkie reakcje i furę innych zalet wrodzonych. W dodatku od szesnastu lat kują ją historii świata, geografii itepe, itede.
- Przy okazji grzeszy urodą- rzekł Fili, a Aria uniosła brew, ale nie skomentowała(nie to co inni, którzy wybuchli śmiechem.)
- Dobrze. W takim razie posłucham co ma nasz drogi włamywacz do powiedzenia.
- Ja? No cóż. Chciałbym się dowiedzieć czegoś więcej o smokach, złocie, i o wszystkim.
- To dopiero!- krzyknął Thorin- Nie słyszałeś pieśni? Nie oglądałeś mapy? Czyż nie o tym mówimy od czterech godzin?
- Od trzech i pół- poprawiła Aria.
- Ona ma zegarek w głowie?- spytał Thorin Gandalfa. Salwa śmiechu w całym pokoju.
- A jednak wolałbym mieć jasne wyjaśnienia- upierał się hobbit. Starał się wyglądać na fachowca.- Chciałbym też wiedzieć na jakie narażam się ryzyko, jakie jest wynagrodzenie i tak dalej!
- No, więc słuchaj- odezwał się Thorin.- Przed laty, za życia mojego dziadka, gromada krasnoludów, wyparta z dalekiej północy, przybyła do Góry z całym swoim dobytkiem i stworzyła tam piękne królestwo. Zaczęli tam wykopy i prowadzili podziemne huty i hale oraz warsztaty, a w dodatku znaleźli mnóstwo złota i drogocennych klejnotów. W każdym razie było to ogromne królestwo. Ludzie zaczęli schodzić się pod Górę i w ten sposób powstało miasto Dal. Najważniejsze osoby przybywały do Króla na Górze i dawały różnorodne prezenty. Pewnego dnia wykopano pewien szczególny przedmiot. Klejnot imieniem Arcyklejnot. Ludzie wyrobili się w sztuce robienia najlepszych zabawek, a krasnoludy w robieniu cudnej broni i biżuterii.
- Przecudnej broni- wtrąciła cicho Aria.
- Skąd wiesz?- spytał Gloin.
- Kiedyś się dowiecie, ale nie dzisiaj. Nie chce mi się wyjaśniać.
- Te wszystkie rzeczy skusiły smoka- opowiadał dalej Thorin a oczy mu błyszczały- smoki jak wiadomo kradną wszystkie cuda gromadzące się na świecie. I pewnego dnia nad miastem Dal wzniósł się huragan. Drzewa zapłonęły a ;ludzie krzyczeli. Dzwony zadzwoniły na trwogę a wszyscy uciekali. Takie oznaki mówiły jedno. Przybył smok. Niestety był to jeden z najgorszych smoków jaki mógł do nas trafić- Smaug Straszliwy. Splądrował okoliczne wsie, zniszczył miasto Dal, zajął Samotną Górę. Wpełznął do środka i wymordował wszystkich poza grupką krasnoludów. Ja wraz z nimi uciekłem i schowałem się w jednym ze schronów.
- Straciła ich zachłanność króla- wtrąciła Aria- po znalezieniu Arcyklejnotu Thor Król spod Góry stał się chciwy i nawet podczas tamtego zagrożenia wolał ukryć Arcyklejnot niż ratować lud.
- Skąd wiesz?- spytał zły Thorin.
- Tajemnica- powiedziała.- Od tego czasu smok po spiętrzeniu wszystkich bogactw na kupę sypia na nich. Jego łuski wcześniej prawie niezniszczalne teraz okryte dodatkowymi klejnotami są nie do ruszenia.
- My którzy ocaleli- kończył Thorin- płakaliśmy. Obiecaliśmy zemścić się na smoku. Aż pewnego dnia mój dziadek i ojciec wraz z grupką zaufanych ludzi pojawili się w schronie. Kazali nam milczeć i zabrali nas gdzie indziej. W bezpieczne miejsce.
Ciekaw jestem tylko czemu Gandalf zdobył tą mapę a nie ja.
- Nie zdobyłem jej, ale dostałem- odparł czarodziej.- Twój dziadek został zabity w kopalniach Morii przez goblina...
- Przeklęty goblin, wiem- rzekł Thorin.
- A twój ojciec ruszył w świat 21 kwietnia; w ostatni czwartek upłynęło sto lat od tego zdarzenia. Odtąd nie widziałeś go już...
- Prawda, prawda- przerwał Thorin.
- Otóż tę mapę dał mi właśnie twój ojciec. Gdy go znalazłem nie pamiętał już nawet swojego imienia, więc i twojego też nie. Masz mapę.
- nie rozumiem- wyznał Thorin(hobbit miał to na końcu języka).
- Twój dziadek nim wyruszył do Morii, dał swemu synowi ten komplet. I mapę, i klucz. Po śmierci Thora, twój ojciec wyruszył w świat szukać szczęścia z tą mapą. Przeżył wiele przykrych przygód, a ja znalazłem go dopiero jako więźnia w lochach Czarnoksiężnika.
- A cóż ty tam robiłeś?!- spytał Bifur ze zgrozą a wszystkie krasnoludy zadrżały.
- To nie wasz interes. Jak zawsze czegoś szukałem; była to paskudna, niebezpieczna wyprawa. Nawet ja, Gandalf, ledwo się uratowałem. Chociaż Aria poradziłaby sobie bez problemu.
Mordercze spojrzenie utkwione w czarodzieju mówiło samo za siebie. Gandalf kontynuował:
- Chciałem uratować twego ojca, ale było za późno. Majaczył i jedyne co pamiętał to kluczyk i mapa.
- Dawno już załatwiliśmy gobliny z Morii- rzekł Thorin- trza pomyśleć o Czarnoksiężniku.
- Nie mów głupstw. To ponad siły wszystkich krasnoludów razem wziętych, gdyby nawet udało się zebrać rozproszonych na cztery wiatry z powrotem do gromady. Jedynym życzeniem twego ojca było, żebyś odczytał mapę i użył klucza. Smok i Góra to i tak zadanie zbyt wielkie na twoje barki.
- Słuchajcie! Słuchajcie!- pomyślał Bilbo i przypadkiem pomyślał na głos.
- Czego mamy słuchać?- spytali wszyscy razem zwracając się w jego stronę(było to dziwne, że Bilbo się odezwał).
- Tego, co chcę wam powiedzieć.
- A co masz do powiedzenia?
- Ano to, że moim zdaniem powinniście iść na wschód i rozejrzeć się tam dobrze. Bądź co bądź są tam ukryte tylne drzwi a nawet smoki czasem sypiają, jak mi się zdaje. Usiądziecie tam i będziecie myśleć. A teraz wybaczcie, ale jest późno, więc może położymy się spać/ Rano dam wam śniadanie nim wyruszycie w drogę.
- Nim wyruszymy, a nie wyruszycie chciałeś powiedzieć- poprawił Thorin.- Czyż nie jesteś włamywaczem? Czy siedzenie na progu nie należy do twojego zawodu, że już nie wspomnę o włamywaniu się do wnętrza? Ale co do spania i śniadania zgadzam się z tobą. Przed podróżą lubię zjeść pół tuzina jajek z szynką; w jajecznicy, nie sadzone, i uważaj, żeby zanadto nie rozbełtać.
Z kolei inni zaczęli zamawiać śniadania i tylko Aria siedziała cicho, a nikt nie dodał poproszę co zdenerwowało hobbita, po czym wstali od stołu. Bilbo musiał każdemu znaleźć jakieś miejsce do snu. Jeden na kanapie w pokoju gościnnym, inny na sofie. Gdy została tylko Aria nie było już miejsc do snu.
- Nie przejmuj się- powiedziała i...
...i zmieniła się w pięknego biało-szarego wilka. Wszyscy(poza Gandalfem) wlepili w nią spojrzenia:
- Później wyjaśnię- powiedziała i zwinęła się w kłębek pod ścianą.
Bilbo położył się w łóżku i słyszał jeszcze jak nuci Thorin:
Ponad gór omglony szczyt
lećmy zanim wstanie świt,
By jaskiniom, lochom, grotom
Czarodziejskie wydrzeć złoto.
Hobbit usnął z tymi słowami w uszach i miał bardzo niemiłe sny. Słońce stało już wysoko, gdy się obudził.
Hobbit^^ uwielbiam tą książkę, a twoje opowiadania są tak samo dobre ;d
OdpowiedzUsuńMój blog-klik
Jeżeli Ci się podoba to zapraszam do obserwacji:)
UsuńBardzo mi się podoba! :)
OdpowiedzUsuńCiekawy wygląd bloga, ogółem wszystko na plus :)
wer-pozeraczkaksiazek.blogspot.com
Cieszę się, że Ci się podoba. Zapraszam do obserwacji.
UsuńPS:Jaka jest w końcu Twoja ulubiona piosenka Demi?
Ja akurat wolę oryginalnego "Hobbita", Tolkien jest klasyką gatunku i to on wszystko rozkręcił :) Wolę gdy ktoś pisze coś nowego, zamiast przerabiać, ale sam nie mam jakiegoś talentu do pisania :) Mimo wszystko bardzo fajnie to napisałaś :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Bartek
http://bmikolphotography.blogspot.com/
Oczywiście, że Tolkien jest cudny. Sama go kocham i trochę głupio mi było przerabiać coś od mojego ulubionego autora, ale nie wytrzymałam. Żeby nie było kocham twórczość Tolkiena szczególnie "Bractwo Pierścienia" czy "Powrót Króla". I muszę Ci przyznać, że gdyby Tolkien tego nie rozkręcił to świat byłby biedniejszy:)
UsuńPozdrawiam
Emila
Niesamowite jest takie tworzenie własnej historii na podstawie innej. Fajnie Ci to wychodzi. Dzięki za komentarz i obserwację u mnie. Ja też obserwuję. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńindywidualnyobserwator.blogspot.com
Niesamowicie dobrze ci idzie. Powoli robisz to lepiej od autora Hobbita!
OdpowiedzUsuńMój Blog- klik!
Dajesz taki nastrój jaki dawał Tolkien. Powinnaś się spróbować w jakimś własnym opowiadaniu lub nawet książce (Powieści w częściach) POZDRAWIAM
OdpowiedzUsuńBlog jednego gościa-klik!
Thanks
OdpowiedzUsuńI followed you now
O i już lubię twój blog za piosenkę w tle :))
OdpowiedzUsuńDzięki za komentarz.Obserwuję :))
http://adtadtadta.blogspot.com/
Jak rozumiem lubisz tę piosenkę? Ja się w niej zakochałam;)
UsuńPozdro
Emila
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńŚwietny blog ! Przyjemnie się czyta i naprawdę wciąga :)) Na prawdę mi się podoba <3 Obserwuję :D Pozdrawiam i zapraszam również do mnie:
OdpowiedzUsuńhttp://halloweenismylife.blogspot.com/
http://mylifemypassionsmyeverything.blogspot.com/
Genialne :) Pisz dalej, czekam niecierpliwie na następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
To nie jest tak, ze codziennie mam "noc i dzień" w tym samym dniu i czasie :) Wtedy akurat tak się udało :) Ale to miło widzieć takie zjawisko. Pozdrawiam,http://blueskyylar.blogspot.se/
OdpowiedzUsuń